Nie jest prawdą co mówi Pani Kwaśniewska. Własnie o to walczymy aby można było się zmieniać przy dziecku-raz matka raz ojciec. Tymczasem ojcowie są wyganiani jesli zjawiają się na sali! I taka jest prawda. Co innego mówią a co innego robią!
|
|
Najlepiej niech taki ojciec jeden z drugim naniesie zarazkow i niech sie wszyscy meczą i znowu wina szpitala,nikomu nie dogodzí.
|
|
A ksiądz to już zarazków nie roznosi? A cały czas wchodzi miedzy inkubatorami chodzi, nawet rąk nie umyje..To takiemu już można między obcymi dziećmi chodzić a ojciec do dziecka nie może?
|
|
Łatwo mówić komuś o poczekalni i wymianie jeśli sam nie jest w takiej sytuacji... Bo siedzieć samej matce cały dzień przy dziecku jest czymś strasznie męczącym i fizycznie i psychicznie. A jeśli mamy już zabraniać to zabraniają wszystkim a nie po znajomości wszystko można i juz nie dwie tylko 4 osoby nawet mogą stać :/
|
|
Dlaczego matka ma cały czas siedzieć przy dziecku? Czyżby na oddziale nie było pielęgniarek? Czy matka albo ojciec dziecka czy tam inny członek rodziny ma lepsze kompetencje niż wykwalifikowany personel? Bo jeśli tak, to po co w ogóle szpital - opieka w domu powinna wystarczyć. Z ciekawości - jak ten ojciec na wymianę przychodzi, to faktycznie matka sobie idzie, czy siedzą przy maluchu we dwoje?
|
|
Dlaczego matka ma cały czas siedzieć przy dziecku? Czyżby na oddziale nie było pielęgniarek? Czy matka albo ojciec dziecka czy tam inny członek rodziny ma lepsze kompetencje niż wykwalifikowany personel? Bo jeśli tak, to po co w ogóle szpital - opieka w domu powinna wystarczyć. Z ciekawości - jak ten ojciec na wymianę przychodzi, to faktycznie matka sobie idzie, czy siedzą przy maluchu we dwoje?Zgadzam się. O ile na normalnych oddziałach noworodkowych, jak np. na Chodźki nie wyobrażam sobie zostawienia maluszka samego, to na Staszica, na tej sali dla wcześniaków cały czas są panie pielęgniarki i zapewniają świetną opiekę. Jeśli jest jakiś maluszek, którego mama mieszka daleko i nie może przyjeżdżać codziennie, to sama widziałam, że biorą i przytulają, żeby maluch czuł bliskość drugiego człowieka. Spędziłam tam masę czasu jako mama, to wiem co mówię. A i jeszcze jedna uwaga. Jeśli wam zależy na wzroku swoich dzieci, to nie róbcie im zdjęć z lampą błyskową i nie mówię tu nawet o wcześniakach zagrożonych retinopatią, ale ogólnie o niemowlętach. Nie raz widziałam, jak rodzice robią takie zdjęcia, nawet w szpitalu. przerażający jest brak świadomości wśród ludzi... |
|
Moje dzieciaczki też tam leżały - wyobraźcie sobie "superkomfortową" sytuację - mama z laktatorem przy piersi, bo maluszkowi trzeba zostawić mleko w butelce a tu stado innych odwiedzających. Nie wiem jak teraz, ale dwa lata temu to były 3 malutkie pokoiki z mnóstwem urządzeń +dyżurka pielęgniarki. My z mężem świetnie ten zakaz rozumieliśmy chociaż mężowi było przykro , że musiał zostawać koło windy - w lutym 2013 cały oddział położniczy był zamknięty z powodu niebezpieczeństwa zarażenia ptasią grypą.Też tam byłam w lutym 2013r., spędziłam tam ponad miesiąc i rzeczywiście było dużo ograniczeń. Ja jako matka mogłam przychodzic do dziecka między 8 a 22, ale ojca nie wpuszczono nawet na chwilę na wymianę, zamiast mnie. Z jednej strony to ważne, żeby matki miały komfort, trochę przestrzeni (bo rzeczywiscie było tam bardzo ciasno), ale mój mąż przez pierszy miesiąc nie widział swojego dziecka. No cóż, coś za coś, zdrowie dzieci ważniejsze, ale ojcowie też nie mieli lekko. |
|
Najlepiej niech taki ojciec jeden z drugim naniesie zarazkow i niech sie wszyscy meczą i znowu wina szpitala,nikomu nie dogodzí.Rozumiem, że matek zarazki się nie czepiają?? |
|
Dlaczego matka ma cały czas siedzieć przy dziecku? Czyżby na oddziale nie było pielęgniarek? Czy matka albo ojciec dziecka czy tam inny członek rodziny ma lepsze kompetencje niż wykwalifikowany personel? Bo jeśli tak, to po co w ogóle szpital - opieka w domu powinna wystarczyć. Z ciekawości - jak ten ojciec na wymianę przychodzi, to faktycznie matka sobie idzie, czy siedzą przy maluchu we dwoje?A Ty wiesz co piszesz?? Rodzice nie są tam po to, żeby leczyć dzieci, tylko żeby być przy nich, zapewniać bliskość, czułość i miłośC. Ja chciałabym być przy moim chorym dziecku, a nie zostawić w szpitalu i jechać do domu, a potem przyjechać po nie za kilka tygodni, a czasem nawet miesięcy. Ale rodzice są różni, nie mnie oceniać Twoją miłość do dziecka. |
Strona 2 z 2
Dodaj odpowiedź:
Przerwa techniczna ... ...
|